Pingwiny z Madagaskaru fanfakty Wiki
Advertisement

<< Poprzednia część

Nick otrząsnął się po kilku sekundach. Czuł, jak przygniata go kamień. Jednak nie było, aż tak źle, jak sobie wyobrażał. Pomyślał w pewnej chwili o tym, że może im zabraknąć powietrza, lecz i tak w pewnej chwili zobaczył malutkie przejście, przez które by się nie przecisnął. Leżał przygnieciony do Ziemi. Ersa również po kilku sekundach się ocknęła, a zaraz po niej Fank. Kot niestety nie był, aż tak szczęśliwy, że przygniatały ich sterty gruzu. Wszyscy jęczeli z bólu, a przywódca najgłośniej. Nick zebrał resztki sił i przeczołgał się do otworu. Zrobił trochę większe przejście, aby można było wyjść, ale prawie podczas gdy to robił nie zawaliło się wszystko na nich. Pingwin po stworzeniu małego przejścia powiedział do innych:

- Możemy tędy przejść. Ciężko będzie, ale jakoś damy radę.

Fank zaczął przeraźliwie krzyczeć. Można by powiedzieć, że płakał z bólu. Chciał się czołgać, lecz jednak coś go powstrzymywało. Po pewnej chwili odrzekł krzykiem:

- Nie czuję nóg!

Ersa automatycznie, jak na zawołanie przeczołgała się w jego stronę. Kiedy zobaczyła, co dolega przyjacielowi rzekła do niego ze smutkiem:

- Fank...

- Co?! Czemu nie czuję nóg?! Ten ból jest... nie do zniesienia! - krzyczał zdenerwowany kot.

- Ty nie masz...

- Czego nie mam?!

- Ty nie masz nóg...

Wszyscy zamarli. Najpierw Nick pomyślał, że to głupi dowcip, ale potem przeczołgał się do kota, po czym zamarł. Nogi Fanka zostały przygniecione do ziemi przez gruzy. Dookoła lała się krew, a nogi były praktycznie odczepione. Kot stracił swoje nogi na zawsze. Pingwin wziął przyjaciela za ramię, po czym zaczęli czołgać się do małego przejścia. Fank wciąż krzyczał i próbował odepchnąć przyjaciela, lecz na próżno. Po mimo to, że Nick nie był na nogach przez kilka dni to jednak i tak był silniejszy niż kot. W końcu przywódca zrozumiał, że stracił nogi. Przestał je czuć. Pingwin był tym załamany. Chciało mu się płakać z powodu bólu przyjaciela. Nie wiedział, co mu odpowiedzieć. Kot obracał się raz, po raz w stronę nóg, aby zobaczyć, że nadal tam są. Jednak na próżno. Stracił je na zawsze. Ersa przedostała się przez szparę, a po niej wykonali tę czynność Fank i Nick. Byli na powierzchni. Nie słyszeli strzałów, ani też jakichkolwiek odgłosów walki. Za to słyszeli wrzaski. Kot oparł się o ścianę plecami, a inni stanęli na nogi. Nick powoli stawał na nogi, lecz jednak nadal nie wykurował się po trzydniowym leżeniu w łóżku. Fank ze smutkiem patrzył, jak robi to jego przyjaciel, po czym popatrzył na swoje kikuty, z których nadal lała się krew. Pingwin nie wiedział, co powiedzieć. Mu również było smutno z tego powodu. Jego przyjaciel zalewał się łzami. W pewnej chwili usłyszeli kopyta. Zza małej uliczki wyjechał powóz. Wóz przyjaciela, nie wroga. Wysiadł z niego burmistrz. Wszystkie muflony nadal stały żywe z przodu. Jednak pies wrócił sam. Popatrzył najpierw na Ersę, po czym uśmiechnął się do niej i odrzekł:

- Dobrze jest znów cię widzieć całą i zdrową - powiedział, po czym pocałował Ersę.

Nick nie mógł patrzeć, jak ten czarnuch całuje pingwinicę. Nie wiedział, czemu lecz przeszkadzało mu to. Potem pies popatrzył na nich i widząc Fanka bez nóg zdziwił się. Spytał się go:

- Czemu nie masz nóg?

- Ta sterta kamieni przytrzasnęła mu do ziemi nogi, które całkiem się rozpadły na milion kawałków - odpowiedział ze smutkiem pingwin zamiast kota.

Doyle pokiwał głową, po czym nakazał jednemu ze swoich ludzi, aby gdzieś poszedł. Po kilku minutach ten wrócił z dwoma kulami w ręku, po czym podał je kotowi. Ten wciąż jednak płakał i tylko wziął kule do ręki. Pies odrzekł, że jeżeli chcą to mogą odjechać tym powozem. "Dobrze." - odpowiedzieli w tym samym czasie Ersa i Nick. Pingwin wziął Fanka za jedno ramię, a jeden z wojowników psa za drugie. Razem zanieśli go do powozu. Ersa wsiadła jako pierwsza i wzięła za lejce. Nick i kot usiedli na przeciwko siebie. Pomachali do burmistrza, który pomagał też im. Wyjeżdżali z Massen - miasta, w którym zdarzył się cud i tragedia.

Następna część >>

Advertisement