Pingwiny z Madagaskaru fanfakty Wiki
Advertisement

Poprzednia część

Rarity razem z Szeregowym weszła do swojego domu, który był również jej miejscem pracy. I to nie była praca w stylu "wstaję tak gdzieś koło 9.00, idę do łazienki, staję przed lustrem, układam grzywę... i w zasadzie mam już fajrant". Rarity była krawcową i projektantką mody, na co wskazywały znajdujące się w różnych stopniach ukończenia sroje na manekinach.

- Przepraszam za ten bałagan - powiedziała gospodynii, gdyż wszędzie walały się skrawki materiału - ale jestem w trakcie wykonywania dużego zamówienia i nie mam czasu tego jakoś ogarnąć.

- Nie szkodzi - odpowiedział pingwin nie specjalnie rozumiejąc, o co jej chodzi, gdyż od czasu dołączenia Louisa i Łysego w ich bazie przeważnie utrzymywuje się gorszy. Zwłaszcza, jak Szkot wpadnie w jakąś fazę na platanie figli. Albo ma urodziny. Albo jest Prima Aprilis. Albo wpadnie Łysy z kolegami. Do dzisiaj Kowalski próbuje rozgryźć, jakim cudem po jednej z ich wizyt wszystkie ściany były w dziurach po pociskach. Zdaniem Szeregowego może to mieć związek z tym, że Łysy ma pistolet, a jeden z jego kolegów wpadł z AK-47 pod skrzydłem. Ale nikt go nie pyta o zdanie, tylko każą to naprawić. Ciężkie jest życie najmłodszego w oddziale. – Pomóc w tym? – zaproponował.

- Jakbyś był taki miły – zgodziła się klacz, ale zaraz po tym dodała – Ale nie jesteś zmęczony podróżą między światami lub szokiem kulturowym?

- To nic w porównaniu z tą misją w Kupala Lumpur – przyznał Szeregowy, a jakiś odruch bezwarunkowy kazał mu zachichotać przy nazwie miasta.

- A co wtedy się stało? – zapytała się Rarity.

- Niestety, to jest ściśle tajne. Ale tak między nami, to mogę powiedzieć, że – tutaj pingwin bez zagłębiania się w większe szczegóły opisał całą misję. – Tylko nikomu nie mów, że ci to powiedziałem. Szef dowaliłby mi za to porządną karę dyscyplinarną lub jeszcze coś gorszego.

- Szkoda, bo była świetna historia dla moich przyjaciółek – westchnęła klacz. – A jak powiem, że gdzieś tam usłyszałam?

- Nie, bo od razu podejrzenia spadną na mnie. Ale możesz powiedzieć, że od Łysego.

- To on nie dostanie kary?

- On i tak ma wszystko głęboko w… wiesz gdzie. W zasadzie, to jest w oddziale tylko wtedy, jak trzeba kogoś zbić. A nawet jakby próbował mu coś zrobić, to góra minutę później uciekałby gdzie pieprz rośnie. Uwierz mi, jak Łysy się zdenerwuje, to jest straszniejszy niż… niż… kim wy tu straszycie dzie… źrebaki, jak są niegrzeczne?

- Bezgłowym kucem, smokami, Discordem, podmieńcami – na myśl o tych dwóch ostatnich lekko się skrzywiła.

- To jest straszniejszy niż ci wszyscy razem wzięci – powiedział Szeregowy nie wiedząc dokładnie, o czym mówi, ale będąc pewnym, że Łysy i tak może być gorszy.

- To nie widziałeś Discorda… - powiedziała Rarity cały czas mając w pamięci jego ostatni atak.

- No to nie znasz Łysego – odparł Szeregowy. Klacz zaczęła odczuwać zmęczenie spowodowane późną porą, zarwaną poprzednią nocką i imprezą.

- A miałam jeszcze popracować – mruknęła do siebie. – No cóż, ja już pójdę spać. Chodź, pokaże ci twoje łóżko. – Rarity zaprowadziła go do pokoiku, w którym zazwyczaj zajmowała Sweetie Belle [1], gdy przyjeżdżała do niej na noc.

Następna cześć

Przypisy[]

  1. Sweetie Belle mieszka z rodzicami, a Rarity sama
Advertisement