Pingwiny z Madagaskaru fanfakty Wiki
Advertisement

Poprzednia część

Król Sombra spokojnym tempem przemierzał ulice Kryształowego Królestwa. Mieszkańcy chowali się przed nim w popłochu. Z każdym krokiem tyrana miasto stawało się mniej kryształowe, a bardziej kamieniste.

- Nie bójcie się! Kryształowe Serce powróciło - usłyszał krzyk za sobą. Król odwrócił łeb i zobaczył jednorożca-gwardzistę z wypchanymi jukami.

- Kryształowe Serce! - krzyknął Sombra, po czym spod niego wyrósł wielki czarny kryształ, na którym ruszył w pościg. - Ono jest moje! - dodał. Jednorożec w galopie zaczął uciekać przed Sombrą. Kilku gwardzistów ruszyło pomóc koledze, paru poszło zdać raport parze książęcej, a większość została rozprawiać się z podmieńcami. Podobny podział zapanował u pingwinów. Louis i Kowalski ruszyli za Sombrą, Szeregowy i Rico udali się do Cadance, a Skipper z Łysym zaatakowali wojska Chrysalis. 


- Księżniczko! Wrócił oddział wysłany na północ - rzekł ziemny gwardzista. Na twarzy różowego alikorna pojawił się cień uśmiechu. Do sali wpadła trójka gwardzistów - dwóch kryształowych i jednorożec - oraz dwójka pingwinów. 

- Znaleźliście? - Cadance zaczęła prosto z mostu. Kryształowi gwardziści zgodnie wypchnęli jednorożca przed szereg.

- W zasadzie tak, ale...

- Rico ma je w żołądku - przerwał mu Szeregowy, a wspomniany pingwin zwymiotował rzeczony przedmiot. Cadance pochwyciła go swoją telekinezą, po czym poczuła przypływ magii bijący od artefaktu.

- Zebrać wszystkich mieszkańców pod Pałacem. Gwardziści z Equestrii, postarajcie się odciągnąć podmieńce od centrum - rozkazała Cadance. Wszyscy zebrani zasalutowali i oddalili się wypełnić swoje zadania.


- Łysy, jak sytuacja? - zapytał Skipper przeładowując bazookę.

- Ch*jowo, ale stabilnie - odpowiedział dresiarz posyłając serię w stronę podmieńca. Szef wystrzelił pocisk rakietowy we wroga. Eksplozja zmiotła czwórkę podmieńców. Łysy w tym czasie zastrzelił kolejną trójkę. Po okolicy rozniósł się tętent kopyt. W formację podmieńców wbił się klin equestriańskich gwardzistów. Chwilę później odezwały się kolejna bazooka, a w oddział przeciwników poleciały granaty wystrzeliwane niczym z karabinu maszynowego. 

- Szeregowy, Rico, jakieś wieści od księżniczki? – zapytał Skipper

- Kazała odciągnąć podmieńce od centrum, a resztą się zajmie – wyjaśnił Szeregowy.

- No to nie takie trudne – stwierdził Łysy, po czym oddał kolejną serię z pistoletu i krzyknął – ZŁAPCIE MNIE!!! – Następnie prześlizgnął się pod wrogą formacją na drugą stronę. Kilkanaście podmieńców ruszyło za nim.

- Cóż, tak też można. – Tymi słowami Skipper podsumował kolejny nietypowy i zbyt dosłownie interpretujący polecenie pomysł Łysego. Jednak reszta oddziału została na miejscu i walczyła normalnie razem z kucykami.

Następna część

Advertisement