Pingwiny z Madagaskaru fanfakty Wiki
Advertisement

Poprzednia część

- Kowalski, wyjaśnijcie mi, ile jeszcze tych całych odmieńców mogło nam zostać? – zapytał Skipper. Skomplikowana sekwencja ciosów pozbawiła przytomności kolejnego przeciwnika.

- Da mi szef chwilkę, muszę przekręcić kilka koralików… – odpowiedział zapytany wyciągając skądś liczydło.

- To świetnie. Inaczej koraliki nie byłyby poprzekręcane. A przecież nie chcemy nieprzekręconych koralików. Wspaniale, że was tu mamy, Kowalski. Zatem koraliki mogą być przekręcane – odparł.

- Szef już skończył? – zapytał strateg.

- Tak – odpowiedział szef po dłuższym wahaniu.

- Zatem, przekręciłem kilka koralików… – zaczął Kowalski, jednak szef znowu wszedł mu w słowo.

- Cofam! Nie skończyłem. Wolałbym, żeby to koraliki się przekręciły, niż my! – po chwili milczenia dodał. – No dobra, teraz skończyłem.

- Więc, prze… Arghh! Wykonałem parę obliczeń i wyszło mi, że załatwiliśmy około dwóch setek przeciwników, ale zaledwie jedna piąta z tego została załatwiona na przysłowiowy Amen - odpowiedział Kowalski. Chwilę później jakiś podmieniec przeszedł przyspieszony i dosadny kurs obsługi liczydła. Głową. - Biorąc pod uwagę szacunkową liczbę przeciwników zostało jeszcze kilkaset.

- To może by tak przestalibyście gadać i pomoglibyści? - stwierdził Łysy dosiadając podmieńca. Jednym skrzydłem trzymał go za grzywę. W drugim widniał zaostrzony kawałek metalu poplamiony zieloną mazią. Taka sama substancja kapała z szyi podmieńca. Dokładniej z długiej rany ciągnącej się przez całe gardło.

- A skąd ty masz ten nóż? – wtrącił się Szeregowy unikając wrogiego kopyta. Korzystając z chwilowej dezorientacji przeciwnika sprzedał mu kopniaka prosto w klatkę piersiową.

- No więc… ten tego… Mam swoje dojścia – odparł mu dresiarz. Przy okazji wbił swój nóż w gardło innego podmieńca. – Rico, miałbyś może coś ostrego w brzuchu?

- A po co ci kolejne ostrze? Zamontujesz sobie pod skrzydłami i będziesz udawał asasyna? – odparł Louis, który właśnie potężnym uderzeniem posłał podmieńca w zbitą grupę przeciwników. W ten sposób chwilowo wyłączył z walki czwórkę przeciwników.

- Nie… chociaż to nie taki najgłupszy pomysł. Ale i tak możecie coś wziąć i też ich dźgać – dodał.

- A czy twoim zdaniem zabicie ich to jedyne rozwiązanie? – zapytał się Szeregowy.

- Może nie jedyne, ale na pewno rozwiązanie. I to raczej skuteczne - odpowiedział Łysy. - A ty zrozum, że to jest wojna, k*rwa mać. Albo zabijesz, albo zostaniesz zabity – dodał.

- A w kwestii wojny, dlaczego Niemcy przegrali wojnę ze Związkiem Radzieckim? – wtrącił się Louis, a zanim ktoś zdążył odpowiedzieć dodał – bo Niemcom szybciej skończyła się amunicja niż Sowietom ludzie. – Szeregowy wybuchnął śmiechem, natomiast kąciki dziobów reszty pingwinów, z jednym wyjątkiem, powędrowały ku górze.

- No to Polacy lepsi, jak nam się skończyła, to na bagnety i szabelki – odparł Łysy, który jako jedyny utrzymał poważny wyraz twarzy. Nie zmienił się on nawet wtedy, jak przebił gardło podmieńca. W powietrzu rozbrzmiał łopot skrzydeł.

Następna część

Advertisement